szłam dziś sama, bez muzyki.
już chyba lepsza nawijająca ruda od myśli bijących się 'ja jestem fajniejsza! ja!'... a one są takie męczące, a najgorsze, że w ciągu tej dwudziestominutowej drogi pojawiły się co najmniej trzy, które nigdy wcześniej nie przyszły mi do głowy. takie trzy, które nigdy przyjść mi do głowy nie powinny. i wkoło zero czegokolwiek, co mogłoby je zagłuszyć. tak więc z niecierpliwością czekam na mojego etatowego zagłuszacza, który wróci jutro bogudzięki, i na pomysły co by tu sobie zgrać ciekawego, co być może skuteczniej by podziałało na te debilne myśli, na te ileś godzin podróży. niechceodwasjechać
ugh, jestem beznadziejnym rozmówcą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz