niedziela, 21 lutego 2010

seven seven

ach jak pięknie na zewnątrz... słońce i wogle... no, już. można się przestać uśmiechać, boli mnie gardło, nie mówię prawie, oczy mi łzawią, a herbata z cytryną wylewana do zlewu wygląda jak siki. tańczyć mi się chce, ale nie mogę. mam dość telewizji, filmów, muzyki, be careful with that axe, eugene słuchana przez mi padre mnie rozwala piszczy mi przez nią w głowie, ten przeraźliwy krzyk, ale mam przynajmniej czego słuchać następnym razem przy złym humorze, przy humorze doskonałym do jakiegoś zabijania albo coś. tylko książki. pomimo tych cholernych oczu.   i sraj się weroniko od podwójnego życia.

ale hej, nie jest tak źle w końcu. ; ) (A! sparing! spaaaaring!)

'Niepokój różne ma imiona, ale jedną twarz. Rośnie w tobie, nabrzmiewa, osacza cię, paraliżuje ci mózg, zaciska ci zęby i pięści, kurczy żołądek, zakłóca rytm serca, stawia dęba włosy na głowie i pokrywa kark potem, rozciąga ci usta w szeroki uśmiech, wywołuje wybuchy śmiechu i płaczu.' JESTEM spokojna.
doskonałe do czytania na kółku teatralnym. tak, to książka od tej czterdziestoletniej pobitej panny młodej.


od środy zacznę wam spamować tak mocno że będziecie mieli mnie dość. c a n ' t  w a i t  w e d n e s d a y ! ; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz