jedenaście lat. niby tak mało różnicy, a jak ola i oliwia do mnie przychodzą to czuję się jak stara babcia. przez 4 godziny u mnie zdążyła zerwać z jednym, zacząć chodzić z drugim i pokazać mi poprzednich jedenastu. wyszły i normalnie znowu kilkadziesiąt lat młodsza. pozostały mi po nich jedynie gold flejksy w pościeli, dywanie i klawiaturze.
dygresyjka:
dziś siedząc sobie klasycznie w trzeciej ławce pod ścianą zastanawiałam się nad tym jak późno skończy się mój kontakt z magnesami i wyszło na to że będzie to ok trzydziestki, podczas zabaw z własnym dzieckiem 'popatrz jak się fajnie odpychają' o ile wtedy takie rzeczy będą bawić małe dzieci bo mi osobiście dwa magnesy wystarczały...
a dziś przyszła mi książka z LONDYNU. jestem światowa, nie ma co.
sobota, 6 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz